Polski biznes korzysta na zerwaniu łańcuchów dostaw

Ten tekst przeczytasz w 5 minut
.
Materiały prasowe

Przedstawiciele środowisk gospodarczych rozmawiali na kongresie Impact’21 o tym, jak wykorzystać szanse stworzone przez pandemię, prowadzić ekspansję zagraniczną i ściągać inwestycje, tak aby móc mówić w najbliższych latach o zdrowej gospodarce

W poświęconej temu tematowi debacie moderowanej przez Grzegorza Kowalczyka, dziennikarza Dziennika Gazety Prawnej, uczestniczyli: Krzysztof Drynda, prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, Michał Siwek, dyrektor Departamentu Międzynarodowy Hub Food and Agri Grupy BNP Paribas, Halina Brdulak, prof. warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej z Katedry Zarządzania Międzynarodowego, a także Jerzy Pietrucha, prezes zarządu Grupy Pietrucha.

– Zerwanie łańcuchów dostaw i pandemia sprawiły, że producenci, chcąc zniwelować ryzyko, zaczęli szukać bliżej położonych poddostawców. Pozwoliło to zachować tempo wzrostu eksportu – zauważył Krzysztof Drynda. Podkreślił, że nasza sprzedaż za granicę realnie rośnie od 10 lat, a od sześciu, z wyjątkiem 2018 r., jej wartość przewyższa import. Ostatnie miesiące pokazują, że bardzo dobrze radzimy sobie także w nowej rzeczywistości. Staliśmy się trzecim po Chinach i Holandii partnerem dla Niemiec, wyprzedzając USA. – To już pokazuje, że polscy przedsiębiorcy szybko dostosowali się do tego, co wydarzyło się na świecie. Ze względu na elastyczność, innowacyjne podejście, stosunkowo atrakcyjne koszty pracy oraz wysoko wykwalifikowaną kadrę są w stanie konkurować z największymi światowymi gospodarkami – ocenił Drynda. O tym, jak nasi eksporterzy poradzili sobie z koronakryzysem, świadczą liczby – w roku pandemicznym między marcem 2020 r. a lutym 2021 r. wartość polskiego eksportu wyrażona w euro spadła tylko o 1 proc.

DNA polskiego biznesu

– To bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę, z jak trudnym kryzysem mieliśmy do czynienia – zaznaczył Michał Siwek z Banku BNP Paribas. Nie wszędzie obyło się jednak bez istotnych strat. Największe tąpnięcie odnotowała branża automotive, której wartość eksportu (w ujęciu EUR) spadła o 15 proc. Znaczna część sektorów przemysłu stała się jednak beneficjentami niepewnych czasów. Wzrosty odnotowały m.in. branża spożywcza, maszyny, urządzenia, elektronika czy branża chemiczna. Każdy z tych sektorów to wartość eksportu przekraczająca 10 mld euro. Zawirowania w łańcuchach dostaw nie były więc przeszkodą. Stworzyły wręcz polskim firmom szansę na zwiększenie zysków.

– Business disruption, który miał miejsce w tych skomplikowanych łańcuchach dostaw, spowodował, że polscy przedsiębiorcy bardzo elastycznie i efektywnie wykorzystali szanse biznesowe. Powiększyli też przewagi konkurencyjne, które od dawna sukcesywnie budowali w Europie – podkreślił Siwek i dodał: – Polski duch przedsiębiorczości, determinacja w tym, żeby dalej się rozwijać i zdobywać nowe rynki, to absolutne DNA polskiego biznesu.

Michał Siwek stwierdził również, że kryzys uwidocznił konieczność zapewnienia sobie bezpieczeństwa przez dobrą organizację łańcuchów dostaw. Podkreślił, że pandemia przyspieszyła istniejące już wcześniej trendy gospodarcze i uświadomiła słabości istniejącego systemu.

Ten punkt widzenia podzielił Jerzy Pietrucha, inwestor i szef firmy z branży inżynierii lądowej i wodnej oraz budownictwa komunikacyjnego. – Rzeczywiście czas na reakcję i obsługę klienta skracał się już przed pandemią. Jednocześnie znacznie determinował osiągnięcie przewag konkurencyjnych. Im bardziej złożone łańcuchy dostaw, tym wyższe ryzyko ich awarii. Już przed pandemią liczyliśmy się z koniecznością ich uproszczenia, tak aby móc je szybko rekonfigurować i odpowiednio utrzymywać naszą podaż w odpowiedzi na popyt – mówił Pietrucha i dodał, że jego firma w ostatnich miesiącach zoptymalizowała procesy i planuje kontynuować tę strategię.

Jak wypada polski biznes? Siwek: Nasi partnerzy doceniają w Polsce m.in. kapitał ludzki

Już nie będzie jak dawniej

Prof. Halina Brdulak zwracała uwagę na wiele czynników niepewności, bo na podstawie obecnych danych nie da się jeszcze jasno określić charakteru czekających nas zmian. – Wiemy, że doświadczenia pandemii spowodują zmianę modelu biznesowego, a także wpłyną na zmianę nawyków konsumentów. Nie wiadomo jednak, czy będą to zmiany ewolucyjne, czy może czeka nas prawdziwa rewolucja. To taki czas „interregnum” – prognozowała Brdulak i mówiła o ogólnoświatowym trendzie odchodzenia od rynkowej stabilności. – Powinniśmy przyzwyczaić się do tego, że zmiany i niepewności będą nam towarzyszyły w dużo większym stopniu niż dotychczas. Kwestia antykruchości łańcuchów dostaw staje się więc bardziej istotna. Trzeba działać bezpiecznie nawet kosztem większych wydatków na logistykę, bo ważniejszy staje się zapas i towar na półce.

Trzeba być blisko rynku zbytu

Krzysztof Drynda dostrzegł inne, pozacovidowe wyzwania, które wpłyną na polski biznes pod kątem handlu zagranicznego. Jego zdaniem sytuacja Polski zależy także od tego, jak inne państwa będą wychodzić z kryzysu. – Mamy wyzwania związane ze Wschodem: niestabilność polityczną na Ukrainie, Białorusi czy w Rosji. Ostatnio przez brexit obserwowaliśmy też załamanie wymiany handlowej z Wielką Brytanią. To wszystko ma wpływ na kondycję naszej gospodarki. Musimy więc bacznie przyglądać się temu, jak nasi partnerzy będą radzić sobie z kryzysem.

Z kolei Jerzy Pietrucha prognozował, że po pandemii łańcuchy dostaw będą skupiały się bliżej potencjalnych rynków zbytu. – Nauczeni wieloma doświadczeniami chcemy rozwijać strategię lokowania naszych inwestycji bliżej klientów zlokalizowanych na różnych kontynentach. Takie rozwiązanie pozwoli skrócić łańcuchy dostaw. Podkreślił też, że większą rolę zaczną odgrywać nowe technologie. – W świecie logistyki po COVID-19 będzie także konieczny rozwój nowych umiejętności. Na znaczeniu zyskają: bardziej cyfrowy zmysł, zdolność dostosowania się do postępu technologicznego oraz umiejętność analizowania danych, które pozwolą nam uzyskać wgląd na konkretne sytuacje i wydawać świadome rekomendacje, na których będziemy opierać nasze decyzje – zakończył.

BACH

Prezes PAIH: Polska może stać się prawdziwą bramą do rynku europejskiego

Nasze firmy potrafiły wypełnić luki

.
Krzysztof Drynda prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu /
Materiały prasowe

W debacie wspominał pan o tym, że PAIH obsługuje najwięcej projektów z sektora usług. Jakiego typu jest ich najwięcej? Jak sytuacja zmieniła się w stosunku do tej sprzed pandemii?

Według danych UNCTAD ubiegły rok był trudny pod względem napływu inwestycji – w światowym ujęciu rok do roku skurczyły się one o 42 proc. Spadek w przypadku rozwiniętych gospodarek sięgnął 69 proc., do najniższego poziomu od 25 lat. Spadek napływu FDI istotnie dotknął tak różne gospodarki światowe, jak Niemcy, Francja, Brazylia czy USA. Polska gospodarka udowadnia z każdym kolejnym miesiącem, że u nas jest inaczej. Zajęliśmy w lutym trzecie miejsce na świecie, jeśli chodzi o napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych z 30 projektami o wartości 1,2 mld dol. W międzynarodowym wyścigu wyprzedziły nas jedynie Stany Zjednoczone i Hiszpania. To zasługa stabilnej gospodarki, wykształconych i proaktywnych pracowników oraz dobrze skrojonych narzędzi wsparcia.

Ostatnie inwestycje to: rozbudowa Northvolt w Gdańsku, powiększenie Faureci w Wałbrzychu, kolejna inwestycja SK IE Technology w Dąbrowie Górniczej czy nowy zakład Align Technology we Wrocławiu. Już w tym roku udało nam się zakończyć 35 projektów, wobec 12 w ubiegłym. Co również istotne, ich wartość zwiększyła się pięciokrotnie. Wśród projektów najliczniejszą grupę stanowią inwestycje z branż: BSS (44), motoryzacja i R&D (18) czy elektromobilność (18).

Podczas dyskusji była mowa o elastyczności polskich przedsiębiorców. W czym ta elastyczność się wyraża?

Przez ostatnich 10 lat suma obrotów handlowych Polski z innymi krajami nieustannie rośnie. Skumulowana stopa wzrostu w tym okresie wyniosła 128,4 proc., co oznacza ponaddwukrotny wzrost. Nasi producenci potrafili wypełnić wiele luk zaopatrzeniowych powstałych z powodu pandemii na całym świecie. Dziś zamówienia na ich ofertę kilkukrotnie przewyższają moce produkcyjne. Potencjał w USA wykorzystała m.in. polska marka Saddar, oferująca innowacyjne rozwiązania ekologiczne m.in. dla branży budowlanej. W Kanadzie pozycję umacnia DAKO. Jeden z największych producentów okien otworzył salon firmowy w Ontario i zdobywa nowych klientów w Kolumbii Brytyjskiej. Do Singapuru i Wietnamu trafiła polska żywność. Malezję i Hiszpanię z sukcesem podbijają polskie kosmetyki. PAIH wsparła też duży kontrakt IT w Australii czy eksport sprzętu sportowego m.in. na Węgry czy do Danii.

Partnerzy

Materiały prasowe