Zjednoczeni przeciw Putinowi

Ten tekst przeczytasz w 6 minut
Ukraina gospodarka wojna
fot. materiały prasowe

Marcin Piątkowski: Od wielu lat przeciwstawiałem się tym, którzy mówili o tzw. „west decline”, czyli założeniu, że Zachód upada. Myślę, że ten kryzys pokazał, jak jednolity i mocny może być Zachód, kiedy Unia Europejska, Stany Zjednoczone oraz kilka innych państw demokratycznych działa razem.

Marcin Piątkowski
fot. materiały prasowe

Wojna w Ukrainie przekłada się na każdą sferę naszego życia. Które wyzwania z nią związane są najważniejsze?

Trzeba będzie w dużym stopniu przebudować nasz model gospodarczy. Będzie to miało m.in. związek z odejściem od importowanych z Rosji ropy i gazu. Bardzo dobrze, że Komisja Europejska i przywódcy państw europejskich ogłosili, że do końca roku Unia ograniczy swoją zależność od Moskwy. W szczególności import gazu o dwie trzecie. To bardzo ważny sygnał. Świadczy o tym, że dni tego importu są już policzone. Cały proces może potrwać co prawda dłużej niż my, Polacy, byśmy tego chcieli, ale kierunek jest jednoznaczny. Przy okazji działanie to przyczyni się do walki ze zmianami klimatu. To jedna z nielicznych szczęśliwych implikacji wielkiego kryzysu i katastrofy w Ukrainie.

Jakie są zatem wyzwania o bardziej negatywnym charakterze?

Nie wiadomo jak się skończy wojna, ale trudniej będzie utrzymać szybki wzrost gospodarczy. Wzrost niepewności co do tego, jak będzie się kształtowała koniunktura, sprawi, że wzrost całej UE, w tym Niemiec, które są największą unijną gospodarką, znacząco zwolni. Wpłynie to także na Polskę. Kolejnym wyzwaniem będzie inflacja. Mamy do czynienia z najwyższym wskaźnikiem od wielu dekad. Kryzys tę wysoką inflację jeszcze bardziej podniesie.

Co w takim razie powinna robić Polska, żeby skutecznie z kryzysem walczyć?

Nie kontrolujemy tego, co wydarzy się w Ukrainie. Powinniśmy więc skupić się na kwestiach, nad którymi mamy kontrolę. Dla Polski kluczowe jest, by w ekspresowym tempie przyspieszyć przejście na zieloną energię. Przez ostatnie lata niestety zmarnowaliśmy wiele czasu, blokując budowę wiatraków czy hamując rozwój energetyki słonecznej. Trzeba to natychmiast odblokować. To potrzebny ruch, bo pomoże nam zrezygnować z importu putinowskiej energii i przy okazji wypełnić zobowiązania związane z Fit for 55 oraz całą polityką klimatyczną. Sprawi też, że nasza gospodarka będzie bardziej konkurencyjna. Widzę w tym sytuację „win-win”. Trzeba też dbać o jedność społeczną w Polsce. To nie jest czas na partyjne spory, a jedność w ramach Unii do tej pory się udała. Myślę, że Putin nie docenił tego, jak bardzo Zachód potrafi się skonsolidować. Chciałbym też, żeby zupełnie nieuzasadniony, szkodliwy konflikt z Unią Europejską dotyczący rządów prawa, został jak najszybciej odłożony na bok. Nie tylko dlatego, żebyśmy mieli dostęp do dodatkowych funduszy unijnych. Musimy po prostu wysłać jasny sygnał, że nie gramy na osłabienie Unii. To byłoby katastrofalne w obecnej sytuacji. Trzeba zrobić wszystko, żeby Zachód był mocniejszy i bardziej skonsolidowany. Kolejną sprawą jest to, że będziemy musieli znaleźć więcej środków na inwestycje w obronę. To znaczy, że musimy przejrzeć wydatki np. na 13 czy 14 emeryturę. Należy też przestać obniżać podatki, a nawet po części je podwyższyć. Szczególnie te dotyczące VATu dla tych towarów i usług, które nie są kupowane przez uchodźców i najbiedniejszych Polaków. Poza tym, możemy dalej zaciągać dług. Polska jest w dość komfortowej sytuacji fiskalnej. Stać nas na to, żeby podwyższyć wydatki i przejść przez ten kryzys.

Do Polski dotarły już prawie dwa miliony uchodźców. Jak ich obecność przełoży się na polską gospodarkę?

W krótkim okresie będzie to wymagało ogromnego wysiłku całego społeczeństwa. Rządu, biznesu i wszystkich obywateli. Jestem jednak przekonany, że Polacy zdadzą ten test. Już teraz są wzorem dla świata. Możemy być z tego dumni. Napływ uchodźców sprawi jednak, że powstaną nieuniknione zawirowania. Nie do końca wiadomo ile osób i jak długo będziemy w stanie wspierać. Pytanie, jaka część z nich będzie w stanie się zadomowić, znaleźć pracę oraz szkołę czy przedszkole dla swoich dzieci. To ogromne wyzwanie. Myślę, że rząd powinien robić wszystko, żeby to udomowienie przyśpieszyć. Ustawa, która dotyczy nadania Ukraińcom takich samych praw jak Polakom, jest krokiem w dobrym kierunku. Poza tym, jednym z największych wyzwań dla polskiego rozwoju i trwania gospodarczego złotego wieku była kwestia zapaści demograficznej. Do 2050 r. wielkość siły roboczej w Polsce spadnie o 5 mln pracowników, więc uchodźcy pomogą nam zasypać część tej szybko rosnącej dziury. Oczywiście powinniśmy mieć nadzieję, że uda im się szybko wrócić do domów. Mimo to musimy zrobić wszystko, żeby przynajmniej część z nich zachęcić do pozostania w Polsce na dłużej, bo po prostu gospodarczo ich potrzebujemy. Jeśli uda nam się wyjść z demograficznej pułapki, i biorąc pod uwagę prognozowaną demograficzną zapaść Rosji oraz długoterminową stagnację rosyjskiego PKB z powodu sankcji, do 2050 r. Polska miałaby szansę zrównać się z Rosją w wielkości PKB. To byłaby strategicznie fundamentalna zmiana. Trzeba ku temu dążyć.

Jak wojna przełoży się na globalny układ sił?

Od wielu lat przeciwstawiałem się tym, którzy mówili o tzw. „west decline”, czyli założeniu, że Zachód upada. Myślę, że ten kryzys pokazał, jak jednolity i mocny może być Zachód, kiedy Unia Europejska, Stany Zjednoczone i kilka innych państw demokratycznych działa razem. Historycznie silne sankcje na Rosję pokazują, jak potężny jest Zachód. Sądzę, że będzie wiele pozytywnych implikacji tej jedności. Drugą sprawą jest to, że sojusz demokracji przyspieszy proces odłączania się części gospodarki - głównie Zachodu - która wierzy w demokrację, wolność i otwarte rynki, od grupy państw autorytarnych. Rosja jest tu idealnym przykładem gospodarki, która stała się Koreą Północną Europy. Jednym z efektów będzie także to, że dojdzie do przyspieszenia zmian w globalnych łańcuchów dostaw i produkcji. Z powodu pandemii ten proces zaczął się już wcześniej i np. Polska jest jego beneficjentem, bo część globalnych biznesów przenosi produkcję do Polski i naszego regionu. Teraz ten proces zostanie tym bardziej przyśpieszony i znowu nasz region świata na tym skorzysta. Dojdzie też do jeszcze większej bałkanizacji, czyli podzielenia się globalnych rynków technologii. Chodzi o kraje zachodnie z jednej strony, a z drugiej Chiny czy Rosję. Sądzę, że ta wymiana technologii będzie szła w kierunku zupełnego odłączenia się, a nawet blokady.

Zachód powinien jeszcze bardziej wzmocnić sankcje?

Tak. Dopóki trwa wojna w Ukrainie i giną niewinni ludzie, nie ma żadnego powodu, by całkowicie nie odcinać się od Rosji. Nie chodzi o to, żeby karać Rosjan, ale żeby wszelkimi sposobami wzmocnić bodźce dla Putina i jego kliki, żeby tę wojnę jak najszybciej zakończył. Jak tylko się uda odejść od rosyjskiego gazu i ropy, to Rosja gospodarczo światu nie będzie do niczego potrzebna. Sądzę, że trzeba doprowadzić do momentu, w którym będziemy mogli w przyszłości handlować z Rosją dlatego, że chcemy, a nie dlatego, że musimy. Polska powinna kierować się programem „5I”, który zaproponowałem jeszcze przed wojną: instytucje, inwestycje, innowacje, imigracja i inkluzywność. Chodzi o to, żebyśmy chylili się bardziej ku Zachodowi. Putinowska wojna udowadnia, że na Wschodzie nie mamy czego szukać i Polska nie powinna myśleć o żadnej trzeciej instytucjonalnej drodze. Nikt nie wymyślił lepszych instytucji niż Zachód. Teraz Zachód pokazuje, że zdaje sprawdzian z tego wielkiego kryzysu. Tym bardziej powinniśmy więc wzmacniać polskie i europejskie instytucje. Po drugie, inwestycje. Polskę cały czas stać na to, żeby o wiele więcej inwestować. Mówię o inwestycjach publicznych, ale też prywatnych. W proporcji do PKB inwestujemy tylko jedną trzecią tego, co np. Chińczycy. Należy zwiększyć również inwestycje, które będą związane z podwyższeniem naszego poziomu obronności. Jeśli chodzi o innowacje, warto skupić się na tym, żeby Polska miała przynajmniej częściowo własny przemysł obronny. Kolejna jest imigracja. Wcześniej postulowałem, żeby otworzyć Polskę na migrantów. Teraz się okazało, że otworzyliśmy się nie na imigrantów, a uchodźców. Ostatnia jest inkluzywność. Chodzi o to, żeby ten wzrost gospodarczy był zrównoważony społecznie. W taki sposób, żeby dochody biedniejszych osób rosły szybciej niż bogatszych.

Musimy wspierać oczywiście polską gospodarkę ale pewnie trzeba będzie też myśleć o wsparciu odbudowie Ukrainy. Oczywiście nie wiemy, kiedy ta wojna się skończy, ale co powinien robić Zachód żeby przygotować to wsparcie odpowiednio?

Europa musi zaoferować Ukrainie nowy plan Marshalla. To muszą być dziesiątki miliardów euro, które będą udostępnione Ukrainie na odbudowę kraju. Polska i inne kraje naszego regionu skorzystały na funduszach unijnych. Myślę, że na takich samych zasadach powinniśmy pieniądze udostępnić Ukrainie i nawet założyć, że wielkość tych środków powinna być mniej więcej taka, jak gdyby Ukraina była de facto członkiem Unii. Powinno być to co najmniej 2-3 proc. PKB rocznie. Ważne jest też, żeby Ukraina odrobiła własne zadanie domowe. Niestety nie jest przykładem sukcesu gospodarczego. 30 lat temu rozpoczynaliśmy transformację z podobnym poziomem dochodu, a dzisiaj przeciętny Polak jest prawie trzy razy bogatszy od przeciętnego Ukraińca. Ukraina ma więc bardzo wiele do zrobienia w dokończeniu wielkiej transformacji, która do tej pory się nie udawała.

Ukraina powinna w takim razie dołączyć do Unii Europejskiej?

Mówienie o szybkim dołączeniu to mrzonka, ale na pewno Ukraina powinna mieć jasną perspektywę dołączenia do Unii Europejskiej. Powinna mieć wyznaczoną drogę, która pokazywałaby, jak do tej Unii za jakiś czas dotrzeć. Na razie Ukraina mogłaby np. dołączyć do europejskiej strefy gospodarczej, tak jak Norwegia czy Islandia. W ten sposób miałaby np. otwarte granice dla swojego handlu.

Dr hab. Marcin Piątkowski, ekonomista pracujący w Waszyngtonie, prof. Akademii Leona Koźmińskiego, wcześniej wizytujący ekonomista m.in. na Uniwersytecie Harvarda i w London Business School. Autor książki „Europejski lider wzrostu Polska droga od ekonomicznych peryferii do gospodarki sukcesu”.