Dr Jan Misiuna, SGH: Za sprawą Trumpa Europa przeżywa moment podobnego przewartościowania, jak po upadku komunizmu

Artykuł partnerski
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
SGH USA Trump republikanie impact
dr Jan Misiuna z Katedry Studiów Politycznych Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie
Materiały prasowe

Globalizacja kontra Donald Trump - kto wygrywa w tej rozgrywce i kto trzyma w niej mocniejsze karty? W studiu Dziennika Gazety Prawnej na IMPACT’25 odpowiada na to pytanie dr Jan Misiuna z Katedry Studiów Politycznych Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

- W tym, co robi w obszarze amerykańskiej i globalnej gospodarki Donald Trump, raczej nie dostrzegam spójnego planu, widać natomiast głębokie przekonania dotyczące roli, jaką Stany Zjednoczone powinny odgrywać w świecie i tego, na co mogą sobie one pozwolić w relacjach z innymi państwami. W głowie Donalda Trumpa jest dysonans między tym, co w jego ocenie jest, a tym, co powinno być, więc podejmuje kroki służące, wedle niego, przywróceniu równowagi. Po czym orientuje się, że to niekoniecznie wszystko działa tak automatycznie, jak on by chciał, więc robi krok do tyłu, albo raczej w bok. Efektem jest jednak destabilizacja systemu, do którego stabilności byliśmy przez ostatnie 30 lat przyzwyczajeni – opisywał badacz i ekspert w rozmowie ze Zbigniewem Bartusiem.

Trump i Republikanie odwrócili logikę z czasów Reagana

Zwraca uwagę, że otwarta walka Donalda Trumpa i jego ekipy z globalizacją, będącej w ostatnich dekadach – i dziś także - źródłem ogromnych zysków firm notowanych na Wall Street, jest próbą odwrócenie logiki, którą Amerykanie bardzo mocno promowali od lat osiemdziesiątych XX wieku: że kapitał nie ma granic, że trzeba pozwolić mu swobodnie przepływać. – Paradoksem jest, że taką narrację mieli od czasów Ronalda Reagana Republikanie. Nigdy wtedy nie przeszłoby im przez usta, ani przez głowę, że kapitał jednak ma granice i że w związku z tym produkcja, a nie tylko ostateczna czynność księgowania, powinna się odbywać w konkretnym miejscu na terenie USA. A dziś ci sami Republikanie wypisali to sobie na sztandarach. To jest naprawdę duża zmiana narracji i postrzegania świata. Ona niesie za sobą potężne konsekwencje dla wszystkich – zwrócił uwagę dr Jan Misiuna.

Dodaje, że przeciętny przedstawiciel tzw. Main Street, pracownik z klasy średniej, ani tym bardziej robotnik, dla którego – wedle narracji Trumpa – robiona jest cała ta rewolucja, z pewnością poniesie koszty tak ogromnych zmian. – Obiecanych fabryk, w których ludzie mieliby znajdować masowo pracę, nie buduje się z dnia na dzień. To proces rozłożony raczej na wiele lat i uzależniony od licznych czynników, nie tylko od samych ceł, które zresztą – jak się przekonaliśmy – mogą się zmieniać nawet z dnia na dzień. W krótkim i średnim okresie gospodarka amerykańska straci na destabilizacji systemu i wcale nie osiągnie tego, co Donald Trump chciałby osiągnąć jak najszybciej – przekonywał ekspert z SGH.

Sequel Trumpa, czyli ogromne tarcia w otoczeniu prezydenta USA

Wskazał przy tym na ogromne tarcia i spory w otoczeniu Donalda Trumpa. Część najwierniejszych z wiernych jest przekonana, jak sam prezydent, że wszystko w końcu się ułoży zgodnie z zamierzeniami i „będzie dobrze”. Ta grupa wierzy, że polityka Trumpa jest słuszna i gotowa jest przeczekać wszelkiego rodzaju zawirowania i przeżyć wszelkie bóle - aż do momentu, kiedy pożądany cel zostanie w końcu osiągnięty.

– Ludziom takiej wiary łatwiej jest wytrzymać presję informacji o tym, że coś jest nie tak i może się ostatecznie skończyć inaczej niż by chciał prezydent. Tzw. próg bólu jest tu ustawiony bardzo wysoko. Ale jest druga grupa, która już teraz słono płaci za podjęte przez Trumpa działania i wywiera presję na korektę polityki, albo wręcz cofnięcie zmian. Widzieliśmy to po wprowadzeniu ceł. Już w pierwszej kadencji widzieliśmy, że duże wewnętrzne napięcia wśród koterii otaczających prezydenta są charakterystyczne dla tej administracji i zyskują wpływy w zależności od tego, w którą stronę Donald Trump popatrzy, w jakim nastroju akurat jest, co usłyszy – nie do końca wiemy, dlaczego raz jedna, a raz druga grupa znajduje się akurat na fali wznoszącej, albo na gwałtownej fali opadającej – opisywał dr Jan Misiuna cytując Iwana Krasteva, znanego bułgarskiego politologa, który powiedział podczas Impact’25, że każda prezydentura jest trochę jak film, a sequel jest zawsze gorszy.

Polityka Trumpa i jej skutki dla Europy

Naukowiec wyjaśnił też, jakie są i będą konsekwencje takiej polityki nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale też dla Europy, w tym Polski. - Myślę, że Europa przeżywa moment podobnego przewartościowania, jaki przeżyła w 1989 r. po upadku komunizmu i rozpadzie bloku wschodniego. Będzie musiała się dostosować, chce czy nie chce, do nowej sytuacji, co oznacza wyrwanie z kolein, utartego toku spraw. Wydaje mi się, że będzie to dla Europy czymś dobrym i dzięki temu wyrwie się z marazmu, stanie się silniejsza, bardziej niezależna i bezpieczna, mniej podatna na wpływy Stanów Zjednoczonych – choć nie jestem pewien, czy Donaldowi Trumpowi dokładnie o to chodziło – zaznaczył dr Jan Misiuna.

Zwrócił uwagę na zawarty właśnie traktat polsko-francuski, ale też inne wspólne działania z udziałem zwłaszcza Polski, Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii. W jego opinii, wszystko to będzie miało wielkie konsekwencje nie tylko militarne, ale i gospodarcze, bo już dziś widać w Europie tendencję do korzystania z europejskich rozwiązań i wzmacniania europejskich przewag poprzez współpracę. Silny jest też trend na szukanie lojalnych partnerów poza USA, m.in. w Kanadzie, ale też w Australii i Japonii. Może być tak, że pierwszą elektrownię jądrową w Polsce zbudują Amerykanie, ale już drugą mogą zbudować Francuzi.

- Czemu nie? Zwłaszcza że Francja ma bardzo dobrze rozwinięty sektor nuklearny i była poważnym graczem w staraniu się o tę pierwszą elektrownię – zauważył ekspert. Dodał, że z powodu postawy ekipy Trumpa biznes w Europie i świecie może grać mocną kartą antyamerykańską i to też będzie miało wpływ na sytuację gospodarczą, przepływ kapitału, poziom inwestycji i stan wymiany handlowej w świecie. Biznes potrzebuje pewnej dozy stabilizacji i przewidywalności, a tego administracja Trumpa jak dotąd nie gwarantuje.

Gorąco zachęcamy do obejrzenia i wysłuchania całego wywiadu.

Dalszy ciąg materiału pod wideo